wtorek, 22 grudnia 2015

Jedząc kebab słuchałem organów

Tak było. Przyszedłem po obiad. Pan kręcikebab zawinął kawałki kurczaka w pitę i jął nakładać surówkę. Krzyknąłem jeszcze "tylko bez ogórka drogi panie", a on zrozumiał bez żadnego oczowytrzeszczu i zawinąwszy kanapkę w papier, wydał mi, mówiąc "smacznego".

I kiedy zasiadłem przy stole, on wlepił swoje oczy w szeroki ekran wiszący na ścianie. Ja zaś usłyszałem język francuski, chwilę później dźwięki piszczałek, a moim oczom zaczęły ukazaywać się górskie widoki z jakiegoś południa Francji czy skądś.

To było TV5MONDE, to był reportaż o jakiejś wiosce, to była wioska we Francji. Ciągnęła się ona wzdłuż rzeczki wijącej się pomiędzy dwiema długimi górami. No i był kościół. Taki siwy, jak siwe są wyblakłe skały. W nim to proste melodyjki renesansowe wygrywał jakiś pan o długich siwych włosach.

Nieco podstarzały anioł. O zabawnych nutach. Grane przezeń utwory brzmiały jasno, lekko i nawet pociesznie. Przeznaczone na jeden prosty manuał ze sporadyczną domieszką pedału. 

Potem gra na fortepianie. Jest poważny i bardziej już mrocznoczłowieczy. Ale już za chwilę znów powracają organy. Pan znowu był aniołem. 

I im bardziej pan był aniołem, tym bardziej pan kręcikebab wpatrywał się w ekran i nastawiał ucha. W jego oczach, a nawet w jego uszach dało się dojrzeć tęskność za europejską myślą, kiedy ta baraszkowała w najlepsze, nie zdążywszy jeszcze ubrudzić sobie twarzy gównem.

Z zaciekawieniem obserwuję tę pogłębiającą się relację między tym tutaj kręcikebabem, a odległym organistą z francuskiej wioski.

Tak przy takim akompaniamencie wielogłosowym coraz bardziej tonę w picie, kurczaku i łagodnym sosie. W końcu wychodzę z sosu na suchy brzeg, strzepuję wilgotną sałatę i odchodzę. A organy grają.

piątek, 18 grudnia 2015

Szedłem przez kort

Nocą szedłem przez kort. Zorientowałem się dziś rano. W przedpokoju. Właśnie zakładałem buty, kiedy posypał się dziwny proszek w kolorze cegły. Padał deszcz i siedział mróz. Dosyć niekorzystnie. Dlatego szedłem przez kort. Robiłem ślady na idealnie zasiatkowanej powierzchni. Zbierałem błoto i niosłem je do domu. Bardzo niekorzystny układ. Zyskałem cały brud treningu, na którym mnie nie było. A ja tylko szedłem przez kort. Bez zobowiązań. Na skróty.