To ona! To burza tak znienacka uniemożliwiła nam dotarcie do domu, który przecież był tuż za rogiem... no dobra, tuż za dwoma rogami. Rozpadało się i rozegrzmiało dosłownie ze wszystkich stron. Z troski o swoje życia uwięzieni na obcej klatce, czekamy końca.
A przecież w wolnej Polsce każdy miał mieć prawo bezproblemowego powrotu do swojego domu. W dotarciu do własnego mieszkania, kiedy ma się na to ochotę, miała manifestować się wolność jednostek i całych grup, nasza i wasza, moja i twoja. Ile to już lat tej wolności...?
5... 10... 15... odliczamy do końca kakaowej jak armagedon nawałnicy i nie możemy wrócić do domu, i odłączyć od kontaktu sprzętów. Czajnik elektryczny w czasie burzy jest w stanowczych opałach i starożytna lampka pewnej cioci też.
Uderzył deszcz i jest wolność, a obiecująca młodzież z programu "Rodzina na cudzym" nie może wrócić do własnego domu w kochanej Ojczyźnie.