wtorek, 16 grudnia 2014

czarne święta

Tym razem będzie to dziewięć stopni. W cieniu. Całe plus dziewięć w pełnym cieniu. Gwiazdy ze wschodu zakryją chmury, z resztą, kto dzisiaj lubi gwiazdy, gwiazdy ze wschodu. Silne embargo na gwiazdy ze wschodu będzie w tym roku w dobrym tonie. A więc chmury, pod chmurami, pod chmurami daszek, a pod daszkiem taras. Na taras wystawimy stół i zrobimy świątecznego grilla. Dzieci, dostawszy nietrafione prezenty, złapią się za rączki i będą tańczyć dookoła zwęglonego kotła i tłustej kiełbasy, będą śpiewać - ja, uwielbiam ją, naszą choinkę, ale w tym roku jest kaktus suchy na zewnątrz tak jak my lililaj, tak mi graj.
Kiedy już zliżemy tłuszcz ze wszystkich powierzchni, pójdziemy ulepić bałwana z błota i psiego gówna. Będzie miał rękę z miotły, a na jej przegubie zegarek ministra transportu. Wkrótce pod bałwanem położą tory, a zaraz potem bałwana przejedzie pędzące pędolino. Po tym poznamy, że przyszła wiosna. Czas działa na niekorzyść bałwana, więc lepiej, żeby oddał mi swój zegarek. 
I jeszcze będziemy zjeżdżać na sankach z łysego stogu siana. I tak do pierwszego wstrząśnienia mózgu bądź trwałego urazu kręgosłupa. W ostatnim dniu świąt dzieci z niższą samooceną po prostu znikną. Te zaś z wyższą zamkną się w pokoju i ku przerażeniu starych, zaczną pisać wiersze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz