poniedziałek, 2 marca 2015

Ty w pustym mieszkaniu

Właśnie dostałaś klucze do wielkiego mieszkania. Słyszę uszami wyobraźni jak zgrzytają w starym zamku. Przekręcasz raz, drugi, wchodzisz. Przed sobą masz wielki korytarz i wysoki taki. Zdejmujesz puchową kurtkę, odwracasz się i wieszasz za kaptur (bo wieszadełko masz urwane) na haku tuż za drzwiami. 
Od teraz masz do dyspozycji cztery kwadratowe pokoje. Na wszelki wypadek zamykasz drzwi do dwóch z nich. Czynisz tak przez zwykłą skromność. Uchylasz lekko drzwi do sypialni, po czym gasisz światło w przedpokoju i idziesz przez ogromny chłodny salon prosto do kuchni. 
Zalewasz herbatę. Pewnie jakąś smakową na oczy, sen i święty spokój. Przez chwilę myślisz o napoczęciu wina, które gdzieś tam w kącie stoi i czeka na swój dzień. Ale już późno. W dodatku wino w pojedynkę nie smakuje tak błogo... Czyżby?
No to leżysz na szarej kanapie przykryta ciepłym kocem. Jeżeli właściciele nie rozebrali jeszcze choinki, to odpalasz lampki. Migają na łodygach, a Twoje skarpety są całe w igłach rozsianych po podłodze. Mogłabyś czytać poezję, ale myślę, że w głębi serca gardzisz smętami. Poeci nie są normalni. Z resztą światło lampek z badyli drzewka wyjątkowo źle pada na wiersze. Za pianinem w salonie jest kres horyzontu.
Zazdroszczę Ci tej choinki, bezpoezji, owocowej herbaty na okrągłym stoliku i dookólnej ciszy, której gdy kiedyś do Ciebie zajrzę, z pewnością ukroisz mi kawałek...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz