Szalone wiewiórki obracają się wokół pnia. Przyczepione pazurami do kory, głowami do dołu okrążają z dziką prędkością zielony pień. Przez miliułamki milisekund wiszą w powietrzu. Między miliułamkami milisekund przytwierdzają się do pnia. Krążą wściekle i bez opamiętania.
Między nowo nasadzonymi iglakami cichutką dwukółką przejeżdża komendant tutejszej ochrony. Ma czapkę z żelaznym daszkiem, nad którym unosi się pół ptaszka.
Mężczyzna w niebieskiej kurtce niesie porąbane ryby. Niesie porąbane płaty rybne do restauracji w parku króla.
Król niegdyś o mało nie oderwał się od ziemi i nie poleciał do nieba.
Nie stać mnie na rybę w restauracji króla i na współczucie jemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz