piątek, 17 kwietnia 2015

Wygrałem wyścig

Wygrałem wyścig! Po wielu tygodniach obliczyłem dokładnie, w którym miejscu wsiąść do metra na Świętokrzyskiej, żeby na Rondzie Daszyńskiego wysiąść prosto na schody ruchome, tak by nie potrącić żadnego człowieka. Ludzie są jak trzcina i wystarczy mały podmuch, żeby... Drzwi się otworzyły. Wyskoczyłem jak dziki. Biznesmen w średnim wieku wdarł się na pierwsze z brzegu schody i jął pędzić jadąc. Przez 3 sekundy był ułamek sekundy przede mną. Wszystko przez to, że wpadłem na zepsute schody obok. Biegłem po nieruchomych schodach lecz mimo to szybko przejąłem prowadzenie. Na powierzchni byłem pierwszy. Słońce w nagrodę opromieniło mnie złotym blaskiem i w tejże glorii noszę się do teraz. Tak wygrałem wyścig i wiem, że to będzie dobry dzień!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz